piątek, 25 października 2013

Stephen King na ekranie czy kartach powieści?



W obecnych czasach nie ma takiej siły, by poczytna książka nie została prędzej czy później zekranizowana. Zauważyliście tę tendencję? Chciałoby się móc z czystym sumieniem powiedzieć, że twórcy filmów robią to tylko i wyłącznie z pobudek artystycznych, ale nie ma się co czarować. Kierują się chęcią zysku, myśląc tak: skoro dany tytuł sprzedaje się jak świeże bułeczki, to dlaczego my mielibyśmy na nim nie zarobić?

Czy mnie osobiście to przeszkadza? Gdy patrzę na to pod kątem moralności, to w jakimś stopniu może i tak, ale ostatecznie cieszę się, że są ludzie na tym świecie, dzięki którym daną powieść mogę obejrzeć w wersji filmowej, a potem obie opcje skonfrontować. Wyszukiwanie podobieństw i różnic to czasem całkiem fajna zabawa (pod warunkiem, że wcześniej nas ewentualne braki nie rozłoszczą).

Carrie 1976/2013
Stephen King – jeden z najpoczytniejszych pisarzy świata – dorobił się już naprawdę wielu ekranizacji swoich powieści. A zaczęło się od… „Carrie” z 1976 roku. Wersja kinowa ma do tej pory zarówno wielu zagorzałych fanów, jak i przeciwników. Mnie bardzo dziwi fakt, że nie każdy pochlebnie wyraża się o Sissy Spacek, która zagrała tytułową Carrie. Sama nie wiem, co można zarzucić tej kreacji, bo ja należę zdecydowanie do osób zadowolonych z wyboru właśnie jej do tej roli. Uważam, że świetnie oddała naturę młodej, zagubionej dziewczyny z nadprzyrodzonymi zdolnościami, która wychowywała się u boku maniaczki religijnej. Jak większość z was pewnie wie, tydzień temu na ekrany kin wszedł remake „Carrie” z młodziutką Chloë Grace Moretz w roli główniej. Filmu jeszcze nie widziałam, ale już teraz obawiam się, czy ta śliczna aktorka nie ma zbyt słodkiej urody, by mogła wiarygodnie zagrać taką postać, jaką jest Carrie? Surowa uroda Spacek moim zdaniem sprawdziła się w tym przypadku wyśmienicie… Czy ktoś z was już widział nową odsłonę „Carrie”? Jeśli tak, opowiadajcie! Kończąc już dywagacje na temat tego tytułu, zapytam was jeszcze, czy książkowa wersja jest według was lepsza od filmowej? Czy może odwrotnie? Dla mnie obie są świetne, choć w książce zabrakło mi głębszego rysu psychologicznego tytułowej bohaterki – owszem, coś niecoś jest, ale nie tyle ile powinno i te braki uzupełnia film.

Jack Nicholson w "Lśnieniu"
O kolejnej ekranizacji, którą teraz przywołam, sam King powiedział kiedyś, że… wcale mu się nie podoba. Mowa tu o „Lśnieniu” w reżyserii znakomitego Stanley’a Kubricka. Uwierzycie, że King mógł  coś takiego powiedzieć o tym filmie? Na szczęście to było dawno temu i być może pisarz już zdążył zmienić zdanie. :) Cóż, dla mnie obraz Kubricka to absolutne mistrzostwo! Świetny dobór aktorów z Nicholsonem na czele, fantastyczne ujęcia i przyprawiający o dreszcze klimat. Książka – opowiadająca historię Jacka Torrance’a, zamieszkującego wraz z rodziną pewien mroczny hotel, w którym kiedyś popełniono straszliwe morderstwo, i który sam popada w obłęd – również trzyma poziom. Obie wersje są dla mnie fenomenalne i ciężko mi wskazać lepszą.

Potem pojawia się cała seria filmów na podstawie powieści Kinga, które moim zdaniem noszą miano horrorów klasy B. Mam tu na myśli „Cujo”, czyli historię psa, który na skutek choroby staje się mordercą. Następnie na wyróżnienie zasługuje opowiadanie „Dzieci kukurydzy” (znaleźć je można w zbiorze „Stephen King na wielkim ekranie”), w którym to dzieciaki przejmują władzę nad swoim miasteczkiem, mordując uprzednio własnych rodziców i innych dorosłych, którzy przez przypadek tam się znaleźli. Opowiadanie przykuło moją uwagę, bo dzieci w rolach czarnych charakterów zawsze robią wrażenie. Ekranizacja dopełniła dzieła. „Christine” oglądana po raz pierwszy (za szczenięcych lat) bardziej mnie bawiła, niż straszyła…

Kathy Bates w "Misery"
Dopiero lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku przyniosły znaczny progres w jakości ekranizacji książek Kinga, a dobrą passę rozpoczęła wyśmienita w swojej roli Kathy Bates, pojawiająca się w słynnej „Misery”. Jako Annie Wilkes (dodajmy, że za tę rolę otrzymała Oscara) była pielęgniarką, która więzi słynnego pisarza Paula Sheldona, którego jest fanką. Swój talent Bates potwierdziła także w ekranizacji „Dolores Claiborne”.

Potem przyszedł czas na dwa najwspanialsze według mnie obrazy. Pierwszy z nich to „Skazani na Shawshank” w reżyserii Franka Darabonta, który był wielkim przegranym
w wyścigu po statuetkę Oscara w 1994 roku, mimo aż siedmiu (!) nominacji. Nie pomogło tu nawet zaangażowanie Morgana Freemana do roli Eblisa. Cóż, widocznie historia przebrzydle inteligentnego i przebiegłego uciekiniera z więzienia w Shawshank nie urzekła „ważnych” głów Akademii. A szkoda…

David Morse, Michael Clarke Duncan i Tom Hanks w "Zielonej mili"
A drugi obraz? Jakżeby inaczej… To oczywiście „Zielona mila” :), którą kocham, uwielbiam i ubóstwiam… Przy książce mało się nie popłakałam… Przypomnijmy – John Coffey (potężnej postury czarnoskóry mężczyzna) zostaje skazany na karę śmierci za morderstwo dwóch dziewczynek. Jednak po wsadzeniu go za kratki okazuje się, że to bardzo wrażliwy człowiek, o nietypowym usposobieniu i intrygujących zdolnościach… Paul Edgecomb, ówczesny strażnik więzienny, nie wierzy w jego winę i próbuje uchronić Coffeya przed egzekucją. I książka, i film poruszyły mną do głębi… Tom Hanks wyśmienicie sprawdził się w roli strażnika, a Michael Clarke Duncan w roli skazanego jest po prostu świetny.

Jak mogliście zauważyć, pozwoliłam sobie na wymienienie tylko kilku ekranizacji powieści Kinga, a jest ich przecież wiele. Nim jednak zasiądziecie przed ekran, by te filmy poznać (jeśli jeszcze są wam obce), to koniecznie sięgnijcie po ich papierowe pierwowzory.

Pisarstwo Kinga, choć jest specyficzne, nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Jedni je kochają, drudzy nienawidzą i warto byś Ty – drogi czytelniku – wiedział, po której stronie barykady stoisz… :)

* zdjęcia podchodzą z lubimyczytac.pl oraz filmweb

84 komentarze:

  1. "Zielona mila" i "Skazani na Shawshank" są w czołówce moich ulubionych filmów. Czy wybrałabym wersję papierową czy film? Nie potrafię określić. Obie wersje jak dla mnie są świetne i doskonale się dopełniają! I nie potrafię ukryć wzruszenia "Zieloną milą", za każdym razem. A oglądałam ten film już wieeeeeeele razy.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to witam w klubie... Nie płaczę na filmach, ale "Zielona mila" zwyczajnie mnie rozkłada na łopatki... Coffey jest niesamowity...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewuniu ja do dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu dla "Lśnienia" Kubricka to najlepsza ekranizacja ever, pokuszę się nawet o stwierdzenie, ze lepsza niż książka - nie bij mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A zdjęcia - kadry z filmów są bezbłędne. To z Carrie spowodowała, że aż mi włosy dęba stanęły.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bić nie będę, bo wcale mnie to stwierdzenie nie dziwi. :) Nicholson pokazał tu klasę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie oglądałam nowej ekranizacji "Carrie", ale Spacek jest totalnie bezbłędna, wręcz idealna do tej roli!!! Byłam zachwycona jej grą.

    OdpowiedzUsuń
  7. wreszcie ktoś, kto podziela mój zachwyt nad nią. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bates jest dla mistrzynią i najlepszą aktorką, była wspaniała w tych ekranizacjach. Ekranizacji "Zielonej mili" nie pamiętam dokładnie, bo dawno nie oglądałam. Ale "Skazani na Shawshank" byli wspaniali. Jaka obsada, majstersztyk. "Lśnienie" i "Skazani..." to moje fejwrity.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie wiem jak można się nią nie zachwycić, bo co? bo nie jest piękna? Głupota. Tak samo Julianne Moore by się tutaj nadawała, ale w nowej ekranizacji jest już tak wiekowa, że gra mamuśkę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe jak się spisała w roli religijnej maniaczki. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że będzie hard core hehe. A mówiłam chodźmy razem do kina, ale byśmy się zagadały na śmierć po filmie hehe

    OdpowiedzUsuń
  12. Musisz na ten tychmiast obejrzeć znów "Zieloną milę". Nakazuję Ci! ;) Mistrzostwo...

    OdpowiedzUsuń
  13. No nie tym razem...nie tym razem. Ale kolejny remake albo ekranizacja Kinga jest nasza! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham Hanksa, więc w sumie nie czuję się jakaś zmuszona:)

    OdpowiedzUsuń
  15. hahaha jak mówisz o kolejnej "Carrie" to możemy nie dożyć. Natomiast jakaś inna ekranizacja może tak szybko wyjść, że byśmy nie zdążyły się do tego psychicznie przygotować haha :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też go uwielbiam... :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Damy rade, spokojnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Lśnienie tak zachwalacie, że muszę nadrobić! Przyznam się bez bicia, że ekranizacji nie widziałam jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  19. To dość specyficzny obraz (jak wszystkie Kubricka), ale wierz mi, że warto obejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja widziałam za mało ekranizacji jego książek by się móc w pełni wypowiedzieć, ale "Zielona Mina" i "Skazani na..." są świetne. Mimo wszystko myślę, że książki podobają mi się bardziej. Co do Dzieci Kukurydzy - ekranizacji - to dla mnie była to bardziej fantastyka niż horror...

    OdpowiedzUsuń
  21. ja widziałam ostatnio tą "stara" Carrie i sam film nie był dla mnie za ciekawy, za to córka i mamuśka grały świetnie, no i pani trener dała dziewczyną wycisk;)) Myślę, że książka spodoba mi się bardziej

    OdpowiedzUsuń
  22. Chciałabym, by "Dzieci kukurydzy" były zrobione na nowo. To by było coś! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. mogli by to naprawdę fajnie zrobić, ale ja najpierw muszę przeczytać książkę;PP znowu...;D

    OdpowiedzUsuń
  24. To akurat opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. mnie tez rozkłada na łopatki...za każdym razem...zresztą na książce także płakałam

    OdpowiedzUsuń
  26. Szkoda, że duuużo osób nie wie o ekranizacji opowiadania Kinga "Zdolny uczeń" - film nosi tytuł "Uczeń szatana" i jest naprawdę znakomity, mimo że odbiega od opowiadania tym, że nie jest aż tak brutalny, ale wciąż trochę szokujący. Ogląda się świetnie. W dodatku gra tam Gandalf :) Podrzucę linka do starych wypocin, może ktoś będzie chciał przeczytac: http://skrzatowisko.blogspot.com/2012/10/ze-nasienie.html


    Moje ulubione ekranizacje to Zielona mila, Skazani, oczywiście Lśnienie - co z tego, że różni się od książki! Toż to genialny film, a Nicholson jest mistrzem. Lśnienie obejrzę pewnie jeszcze wiele razy i nigdy mi się nie znudzi. Oczywiście lubię też Misery, totalnie nie podobała mi się Desperacja, zresztą za książką też nie przepadam. Dzieci kukurydzy i stara Carrie nie zrobiły na mnie wrażenia. Serio. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja jestem zazwyczaj przeciwniczką ekranizacji. Jak dla mnie ludzie powinni sięgnąć po książkę, żeby się dowiedzieć o co chodzi, albo przejść jakiś test, ze książkę już przeczytali, bo wielu wychodzi z założenia "widziałem film, po co mi książka?". Widziałam Misery i starą Carrie (oczywiście po książce) i choć Misery nie jest najgorsza (brakowało mi kilka fajnych scen) to Carrie ogólnie mnie nie przekonała, dlatego nowej wersji nie będę oglądać- jakoś mnie nie przekonuje ta dziewczyna. Zielonej Mili ani nie widziałam, ani nie czytałam, bo najpierw chcę przeczytać, a jakoś nie miałam czasu by po nią sięgnąć. Lśnienie czytałam i mam zamiar zobaczyć film. Naprawdę chcę zobaczyć, co się Kingowi nie podobało. I z mojej strony to chyba wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie jestem znawczynią, ale tak, jak i Tobie najbardziej podobały mi się "Zielona mila" i "Skazani ...", zaraz za nimi "Lśnienie" (jak się mogło nie spodobać Kingowi???) oraz "Carrie" z 1976 r. Nowej "Carrie" nie widziałam i możliwe, że nie zobaczę, bo wiele lat temu przestałam być fanką horrorów.

    Próbuję sobie przypomnieć te dawno przeczytane książki i te dawno obejrzane filmy ... W przypadku "zielonej mili", mimo, że film jest genialny, to jednak książkę uważam za jeszcze lepszą! "Skazani ..." tu nie ma wygranych, natomiast "Carrie" filmowa przyprawiła mnie o większą gęsią skórkę niż ta książkowa,.

    OdpowiedzUsuń
  29. Basiu, koniecznie obejrzyj "Zieloną milę"!

    OdpowiedzUsuń
  30. "Carrie" to dla mnie bardzo lajtowy horror. Nawet ciężko mi ten film nazywać horrorem. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. o "Uczeń szatana" nie słyszałam :) nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Tak, tylko, że ja mam problem od pewnego czasu z horrorami w wydaniu filmowym, nicy książka pobudza wyobraźnie mocniej, ale film to takie trochę ziszczenie moich koszmarów :P Wolę jednak czytac :)

    OdpowiedzUsuń
  33. No tak, coś w tym jest. U mnie wyobraźnia działa trochę jak amortyzator i podczas czytania horrorów nie podsuwa mi na tyle "straszności", bym np. nie mogła zasnąć. A w filmie już tego nie ma, jestem skazana na to, co zobaczę. :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Bardzo błędne założenie tych ludzi. :/ Od książki powinno się (wg mnie) zaczynać obowiązkowo a film powinien być uzupełnieniem. A "Zieloną milę" polecam gorąco nadrobić! :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja oczywiście kojarzę tytuł, ale jeszcze jest przede mną. :) Że "Carrie" Ci się nie spodobała zbytnio to jeszcze rozumiem, bo nie każdemu musi, ale "Dzieci kukurydzy"?? Jestem w szoku. :)

    OdpowiedzUsuń
  36. A moja wyobraźnia zazwyczaj sobie hula w najlepsze! I mąż się czasami ze mnie śmieje, jak przeczytam coś "straszniejszego", że musi mnie do toalety odprowadzać ;)

    Filmy działają też na naszą podświadomość, chłoniemy obrazy i je interpretujemy nawet o tym nie wiedząc. Są gdzieś tam zaszczepione w nas i w połączeniu z pierowotnymi lękami i wyobraźnią robią swoje

    OdpowiedzUsuń
  37. To prawda. Niby nigdy nie śniło mi się nic, co widziałam w filmie czy przeczytałam, ale umysł i tak kumuluje to wszystko i czasem coś mi się przyśni...Z jednego z takich snów mogłabym zrobić niezłą książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ja śnie i czasami jak przeanalizuję sen to ewidentnie mój mózg :wyprodukował" go między innymi na podstawie czegoś, co przeczytałam, rzadziej - obejrzałam. Ostatnio miałam trzy pod rząd takie niepokojące, ale i zachwycające sny. Bodźcem do nich była lektura "zimowego władcy" oraz artykuły dotyczące wierzeń pogrzebowych wikingów. Zrobił sie miszmasz celtycko-nordycki ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. O rany, to faktycznie musiał być niesamowity sen. :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Były :) Nie będę ich opowiadała, bo ich wspomnienia już zblakły,a po za tym opowiadany sen nigdy nie jest równie fascynujący, jak samo śnienie.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zależy, jeśli był naprawdę wyjątkowy...:) Ale nie namawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Niestety nie widziałam żadnej ekranizacji :(

    OdpowiedzUsuń
  43. To masz duuuuużo do nadrobienia. :D

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja w ogóle mało filmów oglądam. Jakoś do mnie nie przemawiają ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Ekranizacji Kinga widziałam sporo! (także tych serialowych), na pewno więcej niż przeczytałam jego książek. Aczkolwiek akurat Carrie znam z książkowego pierwowzoru i uważam, że zatrudnienie Chloë Moretz do roli głównej to jakaś kpina... Nowej części jeszcze nie widziałam, po powyższy fakt jakoś mnie odstrasza, zresztą nie wiem po co zabierać się za coś, co już zostało zrobione dobrze :)

    Muszę się pochwalić, że w końcu przeczytałam książkę "4 pory roku", która zawierała opowiadanie "Skazani na Shawshank". Film jest jednym z moich ulubionych i teraz mogę również oceniać go jako ekranizacja, która w moim odczuciu wykonana jest znakomicie! Zresztą tak samo jak "Zielona mila", czy "Cmętarz zwieżąt" (mam nadzieje, że nikt nie wpadnie na pomysł zrobienia ich remake....)



    Świeżynką jest serial "Pod kopułą", oglądam, lecz bez rewelacji. Nie znam książki, ale w serialu postaci są takie schematyczne!


    Dla mnie najnudniejszą ekranizacją (książka zresztą nie lepsza) była "Desperacja"....


    Ekranizacje książek Kinga są bardzo znane i doceniane i dla niego jaka autora to tylko lepiej :) Wydaje mi się, że w większości rzetelnie oddają książkową rzeczywistość (nooo może w "worku koście" nie zupełnie...) i cóż dobrze je się ogląda ;]

    OdpowiedzUsuń
  46. Bardzo dużo! Ale "zieloną mile" i "skazani na Shawshank" musisz zobaczyć ;]

    OdpowiedzUsuń
  47. Jeszcze nie miałam okazji czytać nic Kinga, ale za to widziałam "Zieloną milę" film bardzo mi się podobał


    spetana-przez-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  48. Jeśli chodzi o filmowe "Lśnienie" to wybór aktorów nie był aż tak znakomity ;) Głównie chodzi mi tu o postać Wendy, którą film... wróć, aktora Shelley Duvall w ogóle nie oddała. Różnica między filmową a powieściową Wendy jest kolosalna z ogromnym plusem dla tej drugiej :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie czytałam jeszcze Kinga, wstyd i obciach. Najbardziej chcę przeczytać "Lśnienie". Film musi być super! Ciekawe, dlaczego nie podobał się autorowi. Nie sądzę, by taki reżyser mnie zawiódł. Zapoznam się też z "Zieloną milą", bo tu widziałam film i jest dla mnie w pewien sposób ważny. Niestety nie mogę powiedzieć, co jest lepsze, ale dyskusję pośledzę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  50. Hmm, zastanawiające jest to, że widziałem więcej ekranizacji niż czytałem książek :D Z tych nowszych podobał mi się "1408" - filmik jak na horrorową posuchę ostatnich lat dawał radę ;)

    OdpowiedzUsuń
  51. Mam uraz do ekranizacji, aczkolwiek Zielona Mila i Lśnienie to moim zdaniem bardzo dobre filmy godne polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Oczywiście, że tak, nawet bardzo dobre. :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Widzisz, ja "1408" nadal mam przed sobą. Az dziwne, że jeszcze nie widziałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Oj, musisz braki nadrobić. :) Warto jak diabli! :D

    OdpowiedzUsuń
  55. Do ideału sporo jej brakuje, to fakt, ale Nicholson...miażdży. :)

    OdpowiedzUsuń
  56. To trzeba szybciutko to nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Wiem, że powinnam do dyskusji podchodzić maksymalnie obiektywnie, ale Twoje zdanie na temat Carrie mnie cieszy. :) Ja też tej młodziutkiej aktoreczki nie widzę w tej roli, ale powiem więcej, jak już obejrzę ten remake.

    "4 pory roku" - bardzo dobry tytuł, który bardzo cenię. :) "Pod kopułą" jeszcze nie widziałam, ale nie śpieszy mi się, bo i książka nie jest dla mnie rewelacją.

    OdpowiedzUsuń
  58. nie znoszę ekranizacji Lśnienia. a sam King ani mnie nie zachwyca, ani nie razi. czytałam lepsze i gorsze rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  59. A ja powiem szczerze, że jeśli chodzi o "1408" to bardziej podobała mi się ekranizacja! Opowiadanie w moim odczuciu nie było tak dobre.

    OdpowiedzUsuń
  60. No dla mnie to jest po prostu zaprzeczenie postaci, jaką w książce była Carrie. Chyba twórcy filmu nie zaznajomili się z pierwowzorem... Tak czy siak także na pewno obejrzę film, żeby zobaczyć jak to wyjdzie ostatecznie. Po trailerze np. jestem mile zaskoczona postacią matki, którą gra Julianne Moore ;]

    OdpowiedzUsuń
  61. Tak, Nicholson rewelacyjny wręcz ;) Dla niego samego, jego wizji Jacka Torrance'a warto oglądnąć filmową wersję "Lśnienia" :)

    OdpowiedzUsuń
  62. O joooj, cóż za skrajne zdanie. :) Ale każdy ma prawo do swojego. :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Wszyscy są za Moore w tym filmie. Zobaczymy jak wypadła. :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Mam pytanie! Właśnie do polskich kin wchodzi film "istnienie", który jest podobno ekranizacją książki Kinga, ktoś wie może jakiej? Bo zdaje się, że nie widnieje ona pod tym samym tytułem.

    OdpowiedzUsuń
  65. Miqaisonfire.wordpress.com26 października 2013 20:49

    Nie licząc "Zielonej mili" i "Skazanych na Shawshank" uważam, że filmy są o wiele gorsze od książek :) W tych dwóch przypadkach uważam, że filmy są równie dobre, co książki, a może i lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  66. Na razie czytałam tylko "Zieloną milę". Oglądałam "Zieloną milę" i "Misery". Na najnowszy film iść nie planuję. Ale po którąś z jego książek pewnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  67. To nie jest ekranizacja książki Kinga. Z Kingiem łączy ten film tylko scenarzysta, który ma takie samo nazwisko. :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Zgadzam się. :) Dodałabym jeszcze do tego "Lśnienie". :)

    OdpowiedzUsuń
  69. Pierwsze słyszę, by to była ekranizacja książki Kinga. :) Scenarzysta filmu ma na nazwisko King - może to stąd się wzięło takie skojarzenie?

    OdpowiedzUsuń
  70. Ja bym dodała do tego jeszcze "Lśnienie". :)

    OdpowiedzUsuń
  71. Taką informacje znalazłam w internecie, ale jakoś nie mogłam jej zweryfikować, dlatego dziękuje za odpowiedzi i rozstrzygnięcie moich wątpliwości ;]

    OdpowiedzUsuń
  72. Jak ja mogłam zapomnieć o Skazanych! To też rewelacyjny film! :)

    OdpowiedzUsuń
  73. To ja znowu "Skazania na Shawshank" oglądałam kilkadziesiąt razy (zaczęłam jakoś od 12roku życia :P) i nadal mnie się nie znudził :D Super film na podstawie genialnego opowiadania ;] "Zielona mila" oczywiście też jest świetna, ale tę widziałam już mniej razy :]

    OdpowiedzUsuń
  74. Oglądałam "Zieloną milę"- film genialny, niestety nie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej z książek Kinga, ale planuję sobie zrobić mały prezent z jakiejś najbliższej okazji i zobaczyć o co tyle szumu, a także sprawdzić, jak to ujęłaś, "po której stronie barykady stanę". :D

    po której stronie barykady

    po której stronie barykady

    OdpowiedzUsuń
  75. Oby po tej właściwej, czyli za Kingiem :D:D

    OdpowiedzUsuń
  76. Też tak podejrzewam, ale nie wyprzedzajmy faktów :D

    OdpowiedzUsuń
  77. Zgadzam się z tobą, jak słyszę te "usprawiedliwienie" to mam ochotę wziąć "To" w grubej oprawie i rąbnąć tej osobie w głowę. Ale oczywiście to tylko ochota >.<

    OdpowiedzUsuń
  78. Lśnienie, Zielona Mila i Misery to naprawdę świetne ekranizacje!:)

    OdpowiedzUsuń

ShareThis